czwartek, 22 lutego 2018

"Gadatliwa niezdolność" rozmowy

Co to jest autentyczna rozmowa? Autentyczne spotkanie? Autentyczne bycie razem? Zwyczajnie na co dzień.

I dlaczego wszystkie te rzeczy mają, ni mniej, ni więcej tylko moc leczącą? Nie tylko ducha, czasem nawet ciało (ile bólów kręgosłupa, spiętych karków, niewytłumaczalnych bólów brzucha?).

Czy nie z braku autentycznego bycia razem gubimy się w życiu? Tracimy z oczu jego sens? I w efekcie odechciewa nam się żyć? Nawet jeśli jesteśmy tzw. "dobrymi ludźmi", robimy (zwyczajnie, fizycznie) dużo dla innych. Dlaczego ktoś pod koniec swego życia może je z przygnębieniem podsumować: "byłem za dobry", zaraz potem wypowiadając swój "głód miejsca na prawdę"? 

"Miejscem na prawdę" jest autentyczna rozmowa.

Może łatwiej będzie nam to wszystko zrozumieć, jeśli przyjrzymy się temu, co robimy, jeśli z jakichś powodów nie umiemy naprawdę ze sobą być, to znaczy m.in. u w a ż n i e  słuchać.
(Wiem, wiem, powiecie, że czasem się nie da: jak ktoś nas wyzywa, obraża itd., ja sama mam za sobą zerwane znajomości, którym nie podołałam; nie widzę jednak innej drogi).

Ebner pisze:

Takie Ja, które byłoby już jedynie [...] Ja wypowiadającym siebie i tylko siebie [...] takie Ja, które nie mogłoby [...] uczynić siebie „zagadniętym”, „słuchaczem słowa”, przestałoby już być tym, czym jest i powinno być: Ja. Przestaje ono być, „wy-bywa” - mimo całej  n a t a r c z y w e j  demonstracji swego „Ja jestem”. Ten właściwy temu Ja „brak Ty”, ta „g a d a t l i w a  niezdolność zagadnięcia Ty”, ta jego „Ja-centryczność”, negująca jego pierwotną i istotną „Ty-centryczność”, jest stanem [...] [tych] którzy [...] wcale nie muszą zaprzestać nadużywania każdego człowieka z ich otoczenia jako  ś c i a n y, posiadając w jej echu swoją świadomość Ja i samoświadomość – której inaczej nie posiadaliby w ogóle. 
(F. Ebner "Problem mowy i języka", tłum. K. Skorulski, z maszynopisu przekładu, podkreślenia moje.) 

 


Ja dla Ebnera w relacji do Ty (i  t y l k o  w niej) jest realnością duchową, to znaczy w świecie natury Ja w ogóle nie istnieje. Jeśli traci zdolność do relacji, "wy-bywa", zanika. Wówczas czasem próbuje ratować się "gadatliwością", zwykle o sobie, żeby sobie udowodnić, że jeszcze jest. Tu jednak nie ma ratunku.

Proszę nie czytajcie tego tekstu jako obojętnej diagnozy. Czytajcie go jako wyraz troski, głębokiego zmartwienia.

(ed)