wtorek, 13 marca 2018

O Platonie i Arystofanasie oraz o miłości w chojnickiej bibliotece

Artur Schopenhauer kiedyś napisał, że filozofowie prawie się nie zajmowali miłością, bo przecież (cytuję z pamięci) nie można na poważnie brać Platona opowieści z Uczty. Moim zdaniem miał rację w tym pierwszym, ale nie w tym drugim. Miłość zasadniczo się filozofom wymknęła. Platon jednak próbował się z nią na poważnie mierzyć. Jaki był wynik?

Kiedy w wieku nastoletnim po raz pierwszy przeczytałam Ucztę, słabo znając jeszcze greckie obyczaje (uczty na leżąco, mowy ku chwale różnych osobistości czy bóstw), niezbyt wiele z niej zrozumiałam. Dwie rzeczy zrobiły na mnie jednak już wtedy duże wrażenie - choć nie wiedziałam dlaczego. 

Platońska droga stopni miłości z jej finałem w postaci oglądu samego piękna:
"Więc kto od kochania chłopców zaczął, jak należy, a wznosząc się ciągle wyżej już […] [samo] piękno oglądać zaczyna, ten stanął prawie u szczytu. Bo tędy biegnie naturalna droga miłości […]: od […] pięknych ciał z początku człowiek się ciągle ku temu pięknu wznosi, jakby po szczeblach wstępował: od jednego do dwóch [tzn. zauważa, że nie tylko jedno ciało jest piękne, ale są także inne piękne], a od dwóch do wszystkich pięknych ciał, a od pięknych ciał do pięknych postępków, od postępków do nauk pięknych, a od nauk aż do tej nauki na końcu, która już nie o innym pięknie mówi, ale człowiekowi daje owo piękno samo w sobie; tak że człowiek dopiero przy końcu istotę piękna poznaje. […] Gdybyś to piękno kiedy ujrzał, nie myślałbyś go porównywać z klejnotami, szatami czy pięknymi chłopcami [...]"

Dla samego Platona ten ogląd pozostał zagadką:
"O tym, na czym naprawdę mi zależy (...) nie ma i nie będzie żadnego mego pisma, bo nie jest to (...) jak matematyka i nie da się ująć w słowa. Ale gdy długo zmagałeś się z rzeczą, nagle w duszy zapala się jak gdyby światło..."

I opowieść występującego w Uczcie (bo Uczta to jak inne teksty Platona dialog) Arystofanesa o tym, że dzisiejsi ludzie kiedyś byli parami pozrastani, ale ponieważ byli zbyt potężni, Zeus ich poprzecinał:
"Więc każdy z nas jest jak kupon od biletu całego, bo każdy powstał, niby ryba płaszczka, wraz z kimś drugim z jakiejś dawnej jednej istoty. Toteż zawsze każdy z nas swego kuponu szuka [...] A jeśli kiedy taki czy jakikolwiek inny człowiek przypadkiem znajdzie swą drugą połowę, wtedy nagle dziwny na nich czas jakiś pada, dziwnie jedno drugiemu zaczyna być miłe, bliskie, kochane [...]".

Tyle Platon.

W chojnickiej Bibliotece Miejskiej zastanawialiśmy się z dziećmi, dlaczego ludzie w sobie się zakochują, czytaliśmy opowiadanie o Janku i Zosi z Filozofa bez brody, którzy myśląc nad tą rzeczą, także trafili na Ucztę Platona i opowiadanie Arystofanesa. A oto prace dzieci, przedstawiające dawnych ludzi Arystofanesa. 








Opowiadanie pobudziło wyobraźnię dzieci zwłaszcza do namysłu nad większymi możliwościami tych dawnych ludzi. Zostaliśmy z myślą, że trudno jest wskazać konkretne powody, dla których ludzie się w sobie zakochują, chociaż pomaga, jak ktoś jest fajny, ładny, wysportowany, bogaty albo jak się na tego kogoś (przypadkiem) wpadnie. 
Może te trudności z wyjaśnieniem miłości sprawiły, że filozofów szybko przestała ona zajmować. Trudno im było zazwyczaj - inaczej niż Platonowi - wytrzymać w obliczu zagadki.

Warsztaty filozoficzne nawiązują do Chojnickich Dni Tischnerowskich i odbywają się dzięki wsparciu Urzędu Miejskiego w Chojnicach przy współpracy pań z oddziału dziecięcego biblioteki. Dziękujemy również portalowi chojnice.24 za rozpowszechnianie informacji o zajęciach :).

Informacje o kolejnych spotkaniach w bibliotece (także na fb i na stronie internetowej).

(ed)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz