czwartek, 11 kwietnia 2019

Wypisy z filozofów dla ósmoklasistów

Chociaż mowa [logos] jest wszechobecna, to jednak nie rozumieją jej ludzie, zanim jej nie usłyszą, a
i usłyszawszy po raz pierwszy. I choć wszystko wedle mowy zachodzi, to oni jednak podobni są do
nieprzytomnych [...]” (Heraklit, fr. 1)

Nie można wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki (Heraklit, fr. 91)

Tych, którzy wstępują do tych samych rzek, coraz to inne oblewają wody. (Heraklit, fr. 12)

Jest w nas jednocześnie życie i śmierć, jawa i sen, młodość i starość – wzajemnie się zmieniają. (Heraklit, fr. 88)

Człowiek, jedyny z istot żyjących obdarzony jest mową. (Arystoteles, Polityka)

Już Konfucjusz (VI–V w. przed Chr.), stojący u początków chińskiej refleksji filozoficznej i
odgrywający w chińskiej cywilizacji rolę absolutnie kluczową, przyrównywany do Sokratesa (zob. np. Feng Youlan 1983: 52–54), uważał życie społeczne za ufundowane na zdolności
mownej; i odwrotnie mówienie wiązał on wyłącznie z ludźmi, zdolność mowy traktował
jako cechę wyróżniającą człowieka. Dla porządku trzeba wskazać, że myśl chińskiego
mędrca znamy z Dialogów konfucjańskich, spisanych przez uczniów Konfucjusza, oraz z ich pism.
Refleksja językowa zawarta jest głównie w Dialogach (stamtąd też pochodzą wszystkie przytoczone w niniejszym odcinku fragmenty).
Tak więc według Konfucjusza życie w społeczeństwie, nierozerwalnie związane z
mówieniem, było jedynym życiem właściwym człowiekowi. O takim stanowisku dobitnie świadczy
następujący fragment Dialogów: „Myślę o porzuceniu mowy. [...] Czyż Niebiosa cokolwiek mówią? A przecież pory roku biegną i powracają i powstają tysiące rzeczy. [...] Nie dołączę do ptaków i zwierząt. Czyż nie należę do rasy ludzkiej? Z kim mam przestawać?” (za: Itkonen 1991: 95).
Reguły życia społecznego pozostawały u konfucjanistów w ścisłym związku z używaniem
języka (tj. stosowaniem reguł językowych). U podłoża ładu społecznego widzieli oni
poprawnie zbudowany, dobrze funkcjonujący język . Słowa traktowali przy tym
jako pozostające „w sieci wzajemnych [...], organicznych powiązań” ze światem (Wójcik 2001: 353), mówienie zaś – jako zdarzenie w świecie, część świata, przede wszystkim właśnie świata społecznego.
Słowa zdaniem konfucjanistów przynależały do świata społecznego, zarazem jednak
odgrywały w nim rolę reguł. Naczelną ideą Konfucjusza było tzw. „uporządkowanie
nazw” (chengming). Nieporządek w sferze języka i mowy według Konfucjusza pociągał za sobą
nieuchronnie społeczny chaos: „Jeśli nazwy nie są uporządkowane [poprawne, właściwe], mowa nie brzmi rozsądnie [błąka się]; jeśli mowa nie brzmi rozsądnie, spraw nie wieńczy sukces [rzeczy pozostają niewykonane]; jeśli spraw nie wieńczy sukces, [...] kary nie pasują do zbrodni [kara jest bez znaczenia]; jeśli kary nie pasują do zbrodni, ludzie nie wiedzą, do czego przyłożyć rękę i gdzie postawić nogę” (za: Itkonen 1991: 90–91).

Ludwig Wittgenstein, Traktat logiczno-filozoficzny

Świat jest ogółem faktów, nie rzeczy. (1.1)
Granice mego języka oznaczają granice mego świata (5.6)
Czujemy, że nawet gdyby rozwiązano wszelkie możliwe zagadnienia naukowe, to nasze problemy życiowe nie pozostałyby jeszcze nawet tknięte. (6.52)
Jest zaiste coś niewyrażalnego. To się uwidacznia, jest tym, co mistyczne. (6.522)
O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć. (7)

Co ciekawe, jeden z wczesnochrześcijańskich Ojców Pustyni, Ewagriusz z Pontu, powiedział w V w. (w Traktacie o Poznaniu) rzecz następującą:

To, co jest niewypowiadalne, należy czcić w milczeniu. (cyt. za D. Hybel, M. Nawara OSB, Medytacja.  Droga Miłującej Obecności, Lubiń 2019, s. 204).

Wittgenstein raczej nie mógł znać jego pism. Milczenie o sferze świętej Tajemnicy było czymś dość zwyczajnym w pierwszych wiekach chrześcijaństwa (wiąże się ono także z pojęciem tzw. teologii apofatycznej).

(ed)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz