Kochani!!!
Mamy numer w Krajowym Rejestrze Sądowym. Jest on taki: 0000636667.
To zaś znaczy, że formalnie istniejemy :)
Cóż więc: zaczynamy!!!
środa, 28 września 2016
wtorek, 20 września 2016
W ogrodzie Chełmowskich
Na przełomie lipca i sierpnia tego roku odwiedziłam po raz drugi ogród Chełmowskich w Brusach Jagliach. Byłam tam z Emilią Kalittą.
Józef Chełmowski, wśród tych, którzy interesują się sztuką ludową, dobrze znany, nie żyje od trzech lat. Nie zdążyłam go poznać. Szkoda.
Dwa razy rozmawiałam z panią Chełmowską, która z dziećmi dba o dorobek życia męża. Pozwoliła mi zrobić zdjęcia. One mówią za siebie. Sami zobaczcie.
Ponoć Chełmowski był znany z aniołów.
Eliade nie miałby wątpliwości, że ogród Chełmowskich to miejsce ujawnienia się sacrum. Heidegger z całą pewnością stanąłby tam w prześwicie. Trzeźwy dominikanin, logik (inny Józef, którym możemy się szczycić), Józef Bocheński, spotkałby tam Chrystusa frasobliwego, którego ponoć tylko w Polsce można spotkać.
Siedzi wśród bluszczu, drzew, kamieni, rdzewiejących narzędzi gospodarskich. W pobliżu wozu.
Na stole przed domem stał kosz z grzybami, po podwórzu chodziły kury, a w ogrodzie niektóre ule nadal zamieszkują pszczoły.
W pracowni Józefa Chełmowskiego leżą książki; zapamiętałam, że był Kant w oryginale i jakaś pożółkła książka o religiach świata. Wiadomo, że Chełmowski czytał co najmniej po niemiecku i łacinie, i wiadomo, że do wszystkiego doszedł sam. Sprzedawał swoje rzeźby tylko wtedy, kiedy potrzebował pieniędzy.
Okazuje się, że Chełmowski był też filozofem. Tylko że tej filozofii nie da się oderwać od tego ogrodu i podwórza.
Był na tyle mocno zakorzeniony w chrześcijaństwie, że nie bał się innych religii. Wziął na poważnie: "nie lękajcie się".
Chciałabym w tym miejscu serdecznie podziękować pani Chełmowskiej za rozmowę.
I wyrazić nadzieję, że znajdą się mądrzy ludzie, którzy pomogą ten ogród, to podwórze i ten dom zachować tak, jak one stoją. By nie zabrakło tam ani jednej rzeźby, ani jednego obrazu, ani czegokolwiek innego.
(ed.)
Józef Chełmowski, wśród tych, którzy interesują się sztuką ludową, dobrze znany, nie żyje od trzech lat. Nie zdążyłam go poznać. Szkoda.
Dwa razy rozmawiałam z panią Chełmowską, która z dziećmi dba o dorobek życia męża. Pozwoliła mi zrobić zdjęcia. One mówią za siebie. Sami zobaczcie.
Ponoć Chełmowski był znany z aniołów.
Eliade nie miałby wątpliwości, że ogród Chełmowskich to miejsce ujawnienia się sacrum. Heidegger z całą pewnością stanąłby tam w prześwicie. Trzeźwy dominikanin, logik (inny Józef, którym możemy się szczycić), Józef Bocheński, spotkałby tam Chrystusa frasobliwego, którego ponoć tylko w Polsce można spotkać.
Siedzi wśród bluszczu, drzew, kamieni, rdzewiejących narzędzi gospodarskich. W pobliżu wozu.
Na stole przed domem stał kosz z grzybami, po podwórzu chodziły kury, a w ogrodzie niektóre ule nadal zamieszkują pszczoły.
W pracowni Józefa Chełmowskiego leżą książki; zapamiętałam, że był Kant w oryginale i jakaś pożółkła książka o religiach świata. Wiadomo, że Chełmowski czytał co najmniej po niemiecku i łacinie, i wiadomo, że do wszystkiego doszedł sam. Sprzedawał swoje rzeźby tylko wtedy, kiedy potrzebował pieniędzy.
Okazuje się, że Chełmowski był też filozofem. Tylko że tej filozofii nie da się oderwać od tego ogrodu i podwórza.
Był na tyle mocno zakorzeniony w chrześcijaństwie, że nie bał się innych religii. Wziął na poważnie: "nie lękajcie się".
Chciałabym w tym miejscu serdecznie podziękować pani Chełmowskiej za rozmowę.
I wyrazić nadzieję, że znajdą się mądrzy ludzie, którzy pomogą ten ogród, to podwórze i ten dom zachować tak, jak one stoją. By nie zabrakło tam ani jednej rzeźby, ani jednego obrazu, ani czegokolwiek innego.
(ed.)
wtorek, 6 września 2016
Mamy miejsce!!! Podziękowania
Dzięki Tacie Tomka, Andrzejowi Drzazgowskiemu, mamy miejsce na siedzibę, w dużej mierze Tata zabezpieczył także sprawę remontu. Tutaj chcemy Ci, Tato, serdecznie podziękować za wsparcie!!!
Urządzenie tego miejsca jest niemal w całości dziełem Magdy i Wojtka Stolpów prawie od początku nas aktywnie wspierających na różne sposoby. Cieszymy się, że z nami jesteście :)
Dzięki Grzegorzowi Modzelewskiemu możemy Wam nasze miejsce pokazać. Serdeczne dzięki, Grzegorz, za zdjęcia robione wspólnie z Magdą.
No więc na razie jest cichy kąt do pracy. I coś się udało zawiesić na ścianach :)
Jest miejsce na zajęcia. Jest drugi pokój, gdyby trzeba było przenocować zaproszonych przez Fundację gości :)
I kwiaty są w środku, a wiosną też za oknem :)
Można na to miejsce też tak spojrzeć!
Na pewno nie stracimy poczucia czasu ;)
Tutaj to nie grozi.
A dzięki Magdzie i Wojtkowi strzegą nas anioły. Jeśli ktoś był dawniej u nich w domu, dobrze je pamięta.
Jeszcze raz: DZIĘKUJEMY!
Mamy nadzieję, że już wkrótce to Wasze zaangażowanie przełoży się na pożytek dla wielu!
Adres tej naszej siedziby to:
CHOJNICE, UL. GDAŃSKA 58 M. 12.
Subskrybuj:
Posty (Atom)