Jednym z takich nieporozumień jest przypisanie nadmiernej roli tzw. uprzedmiotowieniu czy przedmiotowemu traktowaniu osób. Myślę, że ma to miejsce często także w filozofii dialogu, w której właśnie kluczową sprawą jest odróżnienie relacji w trybie ja - ty od relacji w trybie ja - ono (ta pierwsza może być nazwana osobową, ta druga - podmiotowo-przedmiową). Właśnie w dyskursie dialogicznym spotkałam się z analizą sytuacji podglądania w kategoriach podmiotowo-przedmiotowych ("podglądający uprzedmiotawia podglądanego", "traktuje go jak przedmiot"). Sądzę, że taka analiza jest uproszczeniem, a nawet istotnie zafałszowuje pewne aspekty sytuacji. Nie mam niestety na podorędziu żadnej trafnej analizy.
"Zazdrość" Edvarda Muncha |
Mam jednak wypowiedź fenomenologa, Maxa Schelera, na pokrewny temat, na temat tzw. złych uczuć (i zachowań wartościowanych jednoznacznie negatywnie; wiem, wiem, nie ma "złych uczuć", to tylko taki tytuł, który ma na coś naprowadzić). W tym fragmencie Scheler właśnie demaskuje takie uproszczone analizy:
"[...] akt [rozumienia i odczucia] jest przecież tak samo warunkiem uczuć i impulsów [...] [takich jak] brutalność, okrucieństwo, złośliwość, zazdrość, zawiść, cieszenie się z czyjegoś niepowodzenia itd. Jakaś forma [bycia w relacji osobowej] i jakaś forma przenoszenia przeżyć tak samo wiąże się w sposób konieczny z tymi uczuciami, jak ze współcierpieniem i współradością. [...] Okrucieństwo, radość z czyjegoś niepowodzenia, zazdrość, zawiść, brutalność nie są jednak sposobami zachowania czysto egoistycznymi [tj. skierowanymi wyłącznie na siebie - ED] i zakładającymi wyłącznie odczuwanie siebie, jak gdyby ich przedmioty były nieożywione i niewrażliwe, jak gdyby fenomenalnie były, że tak powiem, klocami drewna. Nie dotyczy to nawet brutalności [...], [ponieważ] kto uważa człowieka za pień drzewa lub za coś martwego, ten nie może być wobec niego brutalny [...]. [W tych sposobach zachowania i uczuciach] intencja kieruje się bezpośrednio na cudzy ból, nie zaś na własną przyjemność, jakkolwiek przyjemność może być obiektywnym następstwem zaspokojenia dążenia."
Tyle Scheler o tzw. złych uczuciach. Ciekawa byłaby analiza samego faktycznego uprzedmiotowienia, tzn. traktowania osób jakby były przedmiotami, np. otwartego robienia uwag w czyjejś obecności do kogoś trzeciego na temat tej pierwszej osoby (być może jest to nawet jakaś postać brutalności - rzecz do zbadania), w kategoriach wypracowanych przez Schelera.
Dorzucam jednak na koniec coś pozytywnego :)
Dalej Scheler pisze:
"Podobnie fałszywy jest pogląd [...], że [z istoty - ED] człowiekowi chodzi o własną przyjemność również wtedy, kiedy pomaga drugiemu - chociaż pomaganie może jako następstwo sprawić przyjemność."
Właśnie to rozróżnienie jest kluczowe: pomagający może nie mieć żadnej własnej przyjemności z pomagania, choć może ją też mieć. Własne przyjemność nie należy do istoty postawy tego, kto pomaga, jak czasem sugerowano.
[Obydwa fragmenty pochodzą z książki "Istota i formy sympatii", z rozdziału "Współodczucie. Filogenetyczne powstanie i rozprzestrzenianie się współodczucia".]
[ed]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz