piątek, 17 czerwca 2016

WIADRA PEŁNE ŁEZ

Kiedy umiera nam ktoś bliski czujemy rozpacz, smutek, ból czy gniew. Chce nam się płakać. Płaczemy. Albo nie.

Niedawno usłyszałam taką historię. Pewni ludzie wierzą, że ci którzy umarli trafiają do nieba.
A tam noszą wiadra. Jeżeli płaczesz po śmierci bliskiej osoby, łzy, które wylewasz trafiają do tych wiader. Im więcej płaczesz – tym cięższe wiadra noszą w niebie twoi bliscy. Ten przesąd sprawia, że pewni ludzie powstrzymują się za wszelką cenę przed płaczem. I tłumią go w sobie. Bywa, że latami. Aż trudno w to uwierzyć, prawda? Ale ta opowieść nie jest zmyślona.

Aby przejść przez proces żałoby trzeba pozwolić sobie na rozpacz. A łzy to jeden ze sposobów, by dać sobie z nią radę.
Można płakać! Kiedy się chce, gdzie się chce i ile się chce. Płacz, gdy tylko czujesz taką potrzebę. Jeśli krępuje Cię obecność innych osób – znajdź bezpieczne dla siebie miejsce. Jeśli nie przeszkadzają ci ludzie – płacz gdziekolwiek.
Czy jesteś mężczyzną czy kobietą, dzieckiem czy dorosłym, starym czy młodym – masz prawo do łez.

A jeśli chcemy pomóc osobie, która cierpi, to wywalmy z naszego repertuaru pocieszeń hasła typu – mężczyźni nie płaczą, życie toczy się dalej, no ile można ryczeć, masz jeszcze dzieci, znajdziesz sobie inną, weź się w  końcu w garść...
Starajmy się zrozumieć albo zaakceptować emocje i zachowania osoby, która jest zrozpaczona. Bądźmy blisko i wysłuchajmy. Ugotujmy, posprzątajmy, zaprowadźmy auto do mechanika itp.

Na koniec zdanie, które kiedyś wryło mi się w serce. Nie dotyczy śmierci, ale oddaje jakąś prawdę o nas – tylko niektórzy płaczą na głos, większość ludzi szlocha wewnątrz.
(ms.)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz