Wczoraj spotkałam się z rodzicami młodzieży w jednej z chojnickich szkół.
Przeprowadziłam szkolenie nt. Profilaktyki samobójstw i zachowań autodestrukcyjnych dzieci i młodzieży.
W czasie spotkania przekazałam informacje związane ze skalą zjawiska samobójstw na świecie i w Polsce wśród dorosłych i dzieci. Rozmawialiśmy też o depresji, tempie życia, wirtualnym świecie i innych czynnikach ryzyka, które mogą negatywnie wpływać na młodzież.
Szukaliśmy przyczyn, dla których dzieci się okaleczają czy podejmują próby samobójcze.
Prześledziliśmy również sygnały ostrzegawcze wysyłane przez dzieci przed samobójstwem.
Wskazałam rodzicom miejsca, gdzie można uzyskać pomoc i wsparcie.
Nie zabrakło informacji o mitach na temat samobójstwa, które są zakorzenione w świadomości społecznej i przynoszą wiele szkody. Podobnie jak tabu, które towarzyszy tej problematyce.
Podczas wczorajszego spotkania z całą pewnością to tabu przełamywaliśmy.
Dziękuję wszystkim rodzicom za obecność!
A dyrekcji szkoły i pani pedagog za zaproszenie.
ps. zapraszam też na mój blog: nie widzisz bo nie patrzysz
(ms.)
piątek, 24 listopada 2017
poniedziałek, 20 listopada 2017
Filozofia dialogu w Chojnicach
W dniach 24-25 października gościliśmy w Chojnicach grono osób związanych z nurtem tzw. filozofii dialogu. Odbywały się bowiem Chojnickie Dni Tischnerowskie (Tischner był filozofem dialogu). Szczególnym ich gościem był Krzysztof Skorulski z Międzynarodowego Towarzystwa Ferdinanda Ebnera (Ebner był jednym z pierwszych filozofów dialogu), które na siedzibę swojej polskiej sekcji wybrało właśnie Chojnice.
O czym jednak jest filozofia dialogu? Chyba bardzo się nie pomylę, jeśli powiem, że o człowieku jako takiej istocie, której nie da się zrozumieć poza relacją, spotkaniem z drugim, czyli właśnie dialogiem. Słowem, które wyznacza rzeczywistość tego spotkania jest 'ty'.
Niemal wszyscy podkreślają, że to spotkanie i ten dialog, o który filozofom dialogu chodzi, zdarza się rzadko. Krzysztof Skorulski mówił wręcz o dramacie dochodzenia do dialogu. Zbyszek Dymarski przedstawił analizę przestrzeni samorozumienia człowieka w kontekście wolności i zniewolenia (ze sobą też prowadzimy dialog albo uczestniczymy w dramacie dochodzenia do niego). Miłosz Hołda z kolei opowiadał młodzieży licealnej o dramatycznych sporach Tischnera o człowieka. Bo spór to oczywiście też dialog.
Ja jednak bardzo mocno chciałabym podkreślić znaczenie czegoś, co nazwałabym codzienną rozmową. Taką z kasjerką przy kasie w Biedronce. Nawet taka rozmowa bowiem nie musi być mechaniczna (czy też czysto konwencjonalna, jak wolą mówić teoretycy). Nie żebym chciała szukać głębi w rozmowie o drobnych, w pytaniu "czy to już wszystko?" albo, co gorsza, próbowała nawiązywać przy okazji zakupów rozmowę o tym, co się w życiu liczy. Bo nie chodzi wcale o to, żeby wypadać z roli (ja - klientka, ona - kasjerka). Chodzi o coś innego. Chodzi o otwartość na drugiego, o przytomność, bycie tu i teraz. O spojrzenie w oczy (wystarczy przelotne, byle uważne), kiedy się mówi 'dzień dobry' i o uśmiech. Doprowadzenie siebie do stanu, w którym takie rzeczy dzieją się naturalnie, to bardzo poważna praca. Zwykłe, codzienne zdarzenia i jakość naszego udziału w nich są świadectwem drogi, jaką mamy za sobą. Dramat nieuchronnie - jak chce Krzysztof Skorulski za Tischnerem - się na nią składa. Byle byśmy go nie przeoczyli.
Tuż przed Dniami Tischnerowskimi byłam na sesji medytacyjnej w Ośrodku Medytacji Chrześcijańskiej w Lubiniu. Medytację prowadził Mikołaj Uji Markiewicz. Podjął on sprawę sposobu możliwości przekazu doświadczenia medytacyjnego, nazywanego czasem doświadczeniem poszerzania się serca. Myślę, że naprawdę słownie jest ono nieprzekazywalne - co nie znaczy, że nie da się uchwycić jego obecności. Jeden z uczestników sesji opowiedział o tym, że jego koleżanka bardzo lubi z nim przebywać po sesji medytacyjnej.
O naturalności płynącej ze zgodności wnętrza i tego, co na zewnątrz, śpiewa Akurat. Piosenkę tę przypomniała jedna z uczestniczek medytacji. Już kiedyś do nie odsyłałam. Ale zrobię to jeszcze raz - ku czci filozofów dialogu, praktyków zwykłej codziennej rozmowy oraz tych, którzy łączą w sobie jedno i drugie :)
(ed)
Na zdjęciu od lewej Magdalena Wędzińska, Mariusz Brunka i Krzysztof Skorulski. |
O czym jednak jest filozofia dialogu? Chyba bardzo się nie pomylę, jeśli powiem, że o człowieku jako takiej istocie, której nie da się zrozumieć poza relacją, spotkaniem z drugim, czyli właśnie dialogiem. Słowem, które wyznacza rzeczywistość tego spotkania jest 'ty'.
Niemal wszyscy podkreślają, że to spotkanie i ten dialog, o który filozofom dialogu chodzi, zdarza się rzadko. Krzysztof Skorulski mówił wręcz o dramacie dochodzenia do dialogu. Zbyszek Dymarski przedstawił analizę przestrzeni samorozumienia człowieka w kontekście wolności i zniewolenia (ze sobą też prowadzimy dialog albo uczestniczymy w dramacie dochodzenia do niego). Miłosz Hołda z kolei opowiadał młodzieży licealnej o dramatycznych sporach Tischnera o człowieka. Bo spór to oczywiście też dialog.
Ja jednak bardzo mocno chciałabym podkreślić znaczenie czegoś, co nazwałabym codzienną rozmową. Taką z kasjerką przy kasie w Biedronce. Nawet taka rozmowa bowiem nie musi być mechaniczna (czy też czysto konwencjonalna, jak wolą mówić teoretycy). Nie żebym chciała szukać głębi w rozmowie o drobnych, w pytaniu "czy to już wszystko?" albo, co gorsza, próbowała nawiązywać przy okazji zakupów rozmowę o tym, co się w życiu liczy. Bo nie chodzi wcale o to, żeby wypadać z roli (ja - klientka, ona - kasjerka). Chodzi o coś innego. Chodzi o otwartość na drugiego, o przytomność, bycie tu i teraz. O spojrzenie w oczy (wystarczy przelotne, byle uważne), kiedy się mówi 'dzień dobry' i o uśmiech. Doprowadzenie siebie do stanu, w którym takie rzeczy dzieją się naturalnie, to bardzo poważna praca. Zwykłe, codzienne zdarzenia i jakość naszego udziału w nich są świadectwem drogi, jaką mamy za sobą. Dramat nieuchronnie - jak chce Krzysztof Skorulski za Tischnerem - się na nią składa. Byle byśmy go nie przeoczyli.
Tuż przed Dniami Tischnerowskimi byłam na sesji medytacyjnej w Ośrodku Medytacji Chrześcijańskiej w Lubiniu. Medytację prowadził Mikołaj Uji Markiewicz. Podjął on sprawę sposobu możliwości przekazu doświadczenia medytacyjnego, nazywanego czasem doświadczeniem poszerzania się serca. Myślę, że naprawdę słownie jest ono nieprzekazywalne - co nie znaczy, że nie da się uchwycić jego obecności. Jeden z uczestników sesji opowiedział o tym, że jego koleżanka bardzo lubi z nim przebywać po sesji medytacyjnej.
O naturalności płynącej ze zgodności wnętrza i tego, co na zewnątrz, śpiewa Akurat. Piosenkę tę przypomniała jedna z uczestniczek medytacji. Już kiedyś do nie odsyłałam. Ale zrobię to jeszcze raz - ku czci filozofów dialogu, praktyków zwykłej codziennej rozmowy oraz tych, którzy łączą w sobie jedno i drugie :)
(ed)
Subskrybuj:
Posty (Atom)